Zażeram się dziś śmieciochlebem Kefirowym. Bynajmniej nie ja go piekłam i nie jest na kefirze. Piekł Kefir i jest na śmieciach. Kefir, zwany również w pewnych kręgach Wikingiem, z racji wyglądu, jest jednym z najludzi, których miałam okazję spotkać na swojej ścieżce. Obecnie szef kuchni w poznańskim Dragonie. Być może rozpiszę się na temat Jego i Jego rozbudowującej się ciągle Rodzinki kiedyś szerzej.
Dziś jednak, Szanowni Państwo, przedstawiam najwspanialszy, najcięższy w historii z uwagi na zawartość śmieci (ziaren, otrębów i innych absolutnie niejadalnych paskudztw) CHLEB.
Aż mi wstyd, że moje zdjęcia tak skromne. Kefirochleb zasługuje bowiem na bardziej królewską oprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz