16 paź 2014

bezglutenowe urodzinowe

Dziś z pozycji cioci Marianki. 

Dopóki nie miałam własnej Kluseczki, czyli do niedawna, nie czułam żadnego instynktu macierzyńskiego. Nic. Czułam się do pewnego stopnia upośledzona - kobieta w okolicach trzydziestki, zero myśli o dzieciach... Nie przystoi. Mówiąc szczerze ani podejścia do dzieci nie miałam, ani specjalnie nie chciałam mieć. Od każdej reguły jest jednak wyjątek. I ten wyjątek w moim przypadku stanowi Fryteczka. Martynka. Córa mojej koleżanki. Obecnie już pannica, dziesięcioletnia. Nie wiem jaki urok na mnie rzuciła, ale szaleję za nią ogromnie. Dziewczę spokojnie, nad wiek inteligentne i zwyczajnie kochane. 
I temu kochanemu dziewczęciu jakiś czas temu przyplątały się różne zdrowotne paskudztwa, z których najlżejszym jest celiakia.
Wobec nadchodzących urodzin Frytuli ciotka, padając na pysk po już trzydniowych bojach z własną Kluseczką, postanowiła upiec urodzinowe ciasteczka bezglutenowe. Plan zakładał z grubsza zero mąki i orzechów. I prostotę, ze względu na ograniczenia czasowe.
Oto moje pierwsze ciastka bez glutenu. O dziwo, okazały się pyszniejsze niż zakładałam! Co więcej, zyskały pełną akceptację Małża, który ciast bez srogiej ilości kremu w ogóle nie rusza.





Składniki:
100g czekolady gorzkiej
150g czekolady mlecznej
50g masła
3 jaja
100g cukru
3 łyżki kakao
180g  kleiku ryżowego
kubek wiórków kokosowych




Czekolady  razem z masłem roztopiłam w kąpieli wodnej. 
Jajka ubiłam z cukrem na puszystą masę (zeszłam w tym celu do podziemia, czyt. piwnicy, z tym miksowaniem, żeby nie obudzić Kluseczki). Dalej miksując dodawałam stopniowo roztopioną czekoladę.
W misce wymieszałam kakao, kleik i wiórki kokosowe.
Na końcu wmieszałam drewnianą łyżką składniki z miski.
Ciasto na kleiku wychodzi dość gęste, suchawe nawet rzekłabym. Gdyby było kompletnie suche można dodać trochę wody, kleik przyjmie wszytsko;)
Formowałam w rękach małe kuleczki i ułożyłam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. W każdą kuleczkę wbiłam kilka płatków migdałowych, tak dla efektu wizualnego:)

Piekłam w nagrzanym piekarniku około 12 min. w temperaturze 150°C na termoobiegu. Wydaje się, że to krótko, ale ciasteczka spieką się z zewnątrz, a w środku pozostaną mięciutkie i soczyste.

Miejmy nadzieję, że Frytce będą smakowały:)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz