30 wrz 2014

to, co spadło, zaowocowało i zakwitło

Udało mi się dziś, korzystając z prawie godzinnej drzemki Kluseczki (tak właśnie, zostałam pobłogosławiona godzinną drzemką;)) pobawić się botanicznie. Bawię się tak co roku, jesienną porą, korzystając z wszelkich spadów (orzechy, żołędzie i tym podobne) i dużych ilości gąbki oasis. Tu i ówdzie z ogrodu uszczknę kawał bluszczu czy winorośli i już materiał do zabawy gotowy. Uznałam, że najwyższy czas zmienić barwy letnie (w tym roku dominował u mnie w domku rozbielony turkus) na jesienne, przy czym zawsze waham się czy postawić na wrzos czy pomarańcz. Tym razem wrzuciłam wszytsko do jednego wora i oto jaki miks mi wyszedł. Porcja pierwsza, gdyz zapewne wrzucę jeszcze trochę zdjęć.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz